Jeżeli mamy problem, to trzeba szukać rozwiązań, a nie lamentować – wywiad z Tomaszem Ożogiem – wiceburmistrzem Skawiny

Prezentujemy wywiad, jaki przeprowadził Tomasz Borejza ze smoglab.pl z II zastępcą burmistrza Skawiny Tomaszem Ożogiem. Skawina będzie pierwszą gminą, która skorzysta z rządowego programu SmogStop. Zastępca burmistrza tego miasta oraz gminy Tomasz Ożóg mówi, że to między innymi dzięki temu, iż zamiast tracić czas na tłumaczenie z istnienia problemu, samorząd zdecydował się poświęcić go, by sobie ze smogiem poradzić. Przeczytajcie rozmowę o tym, kto skorzysta na programie.

Dlaczego, pana zdaniem, pilotaż rządowego programu będzie w Skawinie?

To długa opowieść. Ona zaczyna się dwa lata temu od powstania alarmu smogowego w Skawinie i ich pierwszych inicjatyw, które pokazały, że jest w naszym mieście źle. Początki były trudne, ale po debacie o powietrzu, którą odbyliśmy na początku 2017 roku, doszliśmy do wspólnego wniosku. Takiego, że zamiast przerzucać się pismami, żyć w sytuacji, w której urząd się tłumaczy, że coś robi, a strona społeczna, odpowiada, że to niewiele, lepiej jest usiąść i zastanowić się, jak z problemem sobie poradzić. Ze Skawińskim Alarmem Smogowym przegadaliśmy te tematy i pojawił się program walki ze smogiem. Myślę zresztą, że to model dla innych samorządów. Zamiast zwalczać się, udowadniać sobie coś, kiedy dostrzegamy, że problem jest wspólny, lepiej jest siąść przy stole i porozmawiać.

Niby oczywiste, a jednak nietypowe. Większość samorządów reaguje na informacje o smogu tak, jak ludzie reagują na żałobę. Najpierw zaprzeczają, później okazują złość, następnie się targują, a dopiero po latach walki z alarmami smogowymi lub po prostu mieszkańcami, przychodzi akceptacja i działania. U was było inaczej. Przeskoczyliście kilka etapów żałoby.

Było. Ja nie lubię tracić czasu. Jeżeli mamy problem, to trzeba szukać rozwiązań, a nie lamentować. Jeżeli ja lub moi ludzie mamy poświęcać energię i czas na to, by tłumaczyć się z istnienia problemu, to wolę poświęcać czas na to, by problem rozwiązać. Dzięki Skawińskiemu Alarmowi Smogowemu poznałem Andrzeja Gułę. On bywał u nas. Nawet w tej sali. Siedzieliśmy kilka razy do późnego wieczora i dyskutowaliśmy o tym wszystkim. Między innymi o tym, że to co robimy z wymianą pieców, to jest trochę brnięcie w ślepą uliczkę. Także o tym, że potrzebujemy programu dedykowanego dla najuboższych, a to oznacza, że trzeba zadbać o efektywność energetyczną budynków, bo inaczej tym ludziom zrobimy krzywdę w postaci wzrostu rachunków. Dzięki niemu miałem też okazję poznać panią minister Emilewicz i pana ministra Woźnego, i zaczęły się pierwsze rozmowy.

PILOTAŻ SMOGSTOP

Co Skawina zyskała dzięki temu, że szybko zaakceptowała problem i zaczęła działać?

Mamy kompleksowy program walki ze smogiem, który ma cztery filary: wymianę pieców, teraz z termomodernizacją, informację, edukację i kontrolę. To jest rozpisane na szereg zadań. Współpracujemy z alarmem smogowym. Powołaliśmy szerszą radę społeczną i staramy się, by działania były monitorowane przez stronę społeczną. Pewne rzeczy się sprawdzają, inne nie. Staramy się to korygować. To jest proces i cały czas się uczymy. Teraz mamy na przykład dyskusję dotyczącą kontroli. My w tym sezonie grzewczym przeprowadziliśmy ich ponad 500, ale osób ukaranych mandatami mamy zaledwie kilka. Nie wiemy, dlaczego tak jest. W kilku miejscach strażnicy byli kilka razy, dym czarny leci, a teoretycznie wszystko jest w porządku. Trzeba dla tych adresów szukać innych rozwiązań. I na tu i teraz, i takich bardziej systemowych. Pytamy więc sami siebie, czy takie kontrole na pewno mają sens.

W czym tkwi problem?

Od początku zakładaliśmy, że kontrole mają penalizować, ale też mieć walor edukacyjny. To w jakiejś części się powiodło. Natomiast my mamy dwa typy kontroli: planowane, czyli ulica po ulicy i na zgłoszenie mieszkańców. W tym drugim wypadku jest kilka adresów, które się powtarzają. Kontrola nigdy niczego nie stwierdziła, a domy dalej w mocny sposób kopcą. Próbujemy więc odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje i jak z tego wybrnąć jeszcze w tym sezonie. A także co zrobić, by był to ostatni sezon, kiedy tak kopcą. Jest szereg problemów. Z jednej strony rozwiązaniem doraźnym jest to, że pracownik był na przykład przy rozpalaniu i sprawdzał, co się dzieje, kominiarze sprawdzają instalację. Szukamy rozwiąząń by wymienić te piece zaraz po sezonie grzewczym.

Przejdźmy…

Było jeszcze pytanie, co Skawina zyskała. Po pierwsze, to dla mnie bardzo ważne, pojawi się nam zaraz milion złotych na pierwszy pilotaż w tym roku. Ten pozwoli przetestować przygotowane procedury tego procesu i ich skuteczność. Powiedziałbym też, że trzeba pytać nie tylko, co Skawina zyskała, ale co samorządy zyskały. Wydaje mi się, że zyskaliśmy niezwykłą sytuację, w której zmieniana ustawa i wdrażany program będzie konsultowany z samorządami. Nie później, tylko na etapie jego wprowadzania. Będzie jeszcze moment weryfikacji przyjętych założeń. To rzadkie.

50 MILIONÓW ZŁOTYCH

Jednak sama Skawina także zyskała. Skorzysta pierwsza.

Zgoda buduje.

Ile pieniędzy zyska w tym wypadku?

W tym roku będzie milion złotych na tak zwany prepilotaż. To starczy na 20 budynków. W kolejnych latach jest w sumie 770 milionów złotych na 23 miasta. Na pewno będziemy wnioskować o kwotę rzędu 50 milionów złotych. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.

Do kogo one trafią?

Program jest skierowany do ludzi o niższych dochodach. Bardzo się bronię przed utożsamianiem tego wprost z klientami opieki społecznej, bo to nie jest tak. Tutaj chodzi o te osoby, którym trzeba pomóc, ponieważ same nie są w stanie poradzić sobie z inwestycją rzędu 50-60 tys., bo to są takie kwoty…

Połowa polskich ubogich energetycznie nie jest uboga dochodowo. Mieszkają za to w domach, których stan powoduje, że ogrzewanie jest ponadprzeciętnie drogie, a nie stać ich na remont.

Chodzi też o taką grupę osób, które sobie jakoś radzą. Mają rodzinę, pracują. Ale nie mają środków lub zdolności kredytowej, która by pozwoliła udźwignąć taki wydatek. Dotąd radzą sobie więc inaczej. Pułap dochodowy oczywiście będzie, bo gdzieś musimy ustalić granicę. W pilotażu będzie to prawdopodobnie około 1200-1300 złotych na członka rodziny. Do tego dokładamy szereg kryteriów społecznych dotyczących na przykład niepełnosprawności, wielodzietności, rodzin wielopokoleniowych, przewlekłych chorób, osób korzystających z pomocy społecznej, potencjalnymi beneficjentami są też odbiorcy programu 500+.

Kto będzie w praktyce decydował o tym, do kogo dokładnie trafią środki? MOPS?

Nie. Program jest na granicy typowych projektów dotyczących wymian pieców, układów solarnych i programów socjalnych ośrodków pomocy społecznej. U nas to będzie wyglądać tak, że wnioski składane przez mieszkańców, trafią do biura zespołu ochrony powietrza, który się zajmuje między innymi wymianami pieców. Te będą podlegać prekwalifikacji, w której określimy, czy pomoc się należy. Później będzie właściwa kwalifikacja, czyli wizyta na miejscu audytora i pracownika urzędu.

Inicjatywa musi wyjść od osoby, która się stara o środki?

W tym momencie tak. Ja mam nadzieję, że w ciągu kilku lat w Skawinie, i nie tylko w niej, uda się zbudować system, który będzie nam wskazywać adresy. Na razie jednak nie mamy narzędzi i danych, by wyłapać to z poziomu urzędu.

Pytam nie bez powodu, ale dlatego, że często naprawdę potrzebujący, są ostatnimi, którzy zgłaszają się po pomoc. Trochę się wstydzą, nie wiedzą gdzie pójść, nie potrafią się „obrócić” w systemie. Ciekawi mnie więc, czy jest plan, by pójść i zapukać do nich, a nie czekać na nich?

Nie sądzę, by akurat w Skawinie był z tym duży problem. Dotrzeć do mieszkańców można na różne sposoby. Są oczywiście informacje w mediach, ale można na przykład wykorzystać parafie…

Tym zasłynęliście.

Księża chętnie się w to włączają, za co im też serdecznie dziękuję. Są media elektroniczne. Można wykorzystać takie rzeczy jak to, że raz do roku gmina wysyła wszystkim mieszkańcom podatek. MOPS raz do roku podejmuje decyzje dotyczące odnowienia świadczeń, więc jest w kontakcie z ludźmi, którzy z nich korzystają. Te narzędzia nie generują wielkich kosztów, bo do takiego listu dokłada się po prostu pismo.

CO DOSTANIE KOWALSKI?

No dobrze. Ale mówił pan o ludziach, do których musicie wracać. Planujecie na przykład w takich sytuacjach odwrócić komunikację i zamiast czekać na wniosek, iść, zapukać i powiedzieć, że jest taki program, można się starać, a trzeba to zrobić tak, tak i tak.

Te osoby będziemy bezpośrednio informować.

Zapukacie?

Tak. Od tego mamy ekodoradcę. Druga rzecz jest taka, że ktokolwiek zgłasza się do zespołu ochrony powietrza, tego zachęcamy do wypełnienia ankiety i zostawienie danych kontaktowych. Kiedy pojawia się cokolwiek nowego, informujemy tych ludzi. Proszę pamiętać też, że to rok pilotażu i rozwiązania się będą dopiero wykuwały. Optymalnie byłoby zgromadzić wiedzę o każdym budynku, ale tego się chyba nie da zrobić inaczej, niż przez systematyczną inwentaryzację. Mam nadzieję, że to będziemy w stanie zrobić w czasie pilotażu.

Ostatnie pytanie. Co dostanie Kowalski zakwalifikowany do programu?

Dostanie nieemisyjne lub bardzo niskoemisyjne źródło ciepła. W pierwszej kolejności mówimy o gazie, odnawialnych źródłach, takich jak pompa ciepła oraz sieci ciepłowniczej. Zyska też wzrost efektywności energetycznej budynku, w którym mieszka, czyli – przekładając z polskiego na nasze – będziemy dążyć do tego, by Kowalski za ogrzewanie płacił tyle co teraz, ale w domu po termomodernizacji i nie emitował do powietrza szkodliwych substancji, które niszczą nasze zdrowie.

Fot. Skawiński Alarm Smogowy, LINK.

1 response to "Jeżeli mamy problem, to trzeba szukać rozwiązań, a nie lamentować – wywiad z Tomaszem Ożogiem – wiceburmistrzem Skawiny"

  1. Przez: Ryszard Zamieszczono: 10 marca 2018

    Przoszę kontrolować smród w okolicy Valeo w nocy i weekend bo jest nie do wytrzymania. Nawet w Tyńcu go czuć.
    Nie tylko węgiel szkodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *