Lasy mogłyby chronić przed smogiem, ale samorządy nie są zainteresowane?
Szanowni Mieszkańcy, chcielibyśmy Was zainteresować kwestią zwiększenia lesistości w Krakowie i okolicach jako pomijanego w debacie publicznej sposobu walki z zanieczyszczeniami powietrza.
Jak wiemy, lasy skutecznie poprawiają jakość powietrza i filtrują zanieczyszczenia, dlatego też masowo sadzono lasy ochronne na Śląsku. Niestety, w Krakowie lasy zajmują zaledwie 4,4% powierzchni miasta – to dużo mniej, niż w Katowicach (ponad 40%), Gdyni (ponad 50%) i innych wielkich aglomeracjach, włączając w to Warszawę czy Wrocław. W Powiecie Krakowskim lesistość jest równie niewielka, dużo niższa od średniej krajowej i wojewódzkiej.
Wydawać by się mogło, że w tak zanieczyszczonych powiatach, jak Miasto Kraków, Powiat Krakowski i Wielicki, kwestia zalesień będzie tematem priorytetowym, przedmiotem debaty publicznej. Tymczasem ani Kraków, ani Powiat Krakowski nie opracowały własnych Powiatowych Programów Zwiększenia Lesistości, których opracowanie wynika z zapisów Krajowego Programu Zwiększenia Lesistości – podstawowego dokumentu w tym zakresie. Bez opracowania takich programów na poziomie powiatowym, Miasto Kraków ani okoliczne gminy nie mogą ubiegać się o wsparcie finansowe z budżetu państwa na przeznaczenie terenów pod zalesianie, w tym na wykup gruntów. A nowe zalesienia w Krakowie są bardzo potrzebne ze względu na jakość powietrza i cele rekreacyjne – przykładem jest np. pomysł powiększenia Lasu Witkowickiego.
Swój Powiatowy Program Zwiększenia Lesistości opracował m. in. Wrocław – miasto, które nie boryka się ze smogiem i które już teraz ma dwa razy większy odsetek lasów, niż Kraków. We Wrocławiu się da, u nas nie?
Poniżej znajdziecie artykuł na ten temat, który ukazał się we wrześniowym numerze miesięcznika “Kraków”. Zachęcamy do pochylenia się nad tym tematem i zauważenia problemu niskiej lesistości, może uda się skłonić naszych radnych, by w końcu i u nas oraz okolicy taki program został uchwalony – to tak na dobry początek.
Wedle danych GUS za rok 2012 – powierzchnia lasów na terenie Gminy Skawina wynosi 930,1 ha, co daje lesistość na poziomie 9,3%. Średnia krajowa to 29,2%.
Opracowano na podstawie:
Jakub Łoginow | www.miesiecznikkrakow.pl
Porzekadło: „Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las” utraciło już, niestety, swoją aktualność. Przyzwolenie społeczne na spustoszenie jakie robią decydenci i rządni kasy “drwale” zamienia miasta w pustynie gdzie coraz ciężej jest ludziom żyć. Nie da się importować powietrza by zasilić miasto, pozbyć pyłów i szkodliwych gazów eksportując. Można sadzić drzewa i bronić przed wycinką te które przeszkadzają, w mieście przeszkadzają wszystkie z wyjątkiem tych w parku. Drzewa zabijają kierowców wchodząc na drogę, zrzucają liście na złość dozorcom, przeszkadzają w odbiorze telewizji satelitarnej, zasłaniają widok na parking, kolidują ze wszystkimi inwestycjami. W tak uprzemysłowionej gminie jak Skawina brakuje co najmniej 30% terenów zielonych obsadzonych drzewami. Tymczasem decydenci w planach odlesili i odrolnili tysiąc hektarów, podobno by ludziom żyło się lepiej. Rośnie betonowa dżungla, popyt na usługi medyczne, cieszą się farmaceuci i ci co świadczą usługi pogrzebowe.
Drzew ubywa w naszym mieście w zastraszającym tempie, posadzenie kilku “badylaków” nie zrekompensuje tych tysięcy wyciętych. Skawina to dziwne miasto w którym nie ma stowarzyszeń broniących środowiska. Nie ma porządnej inwentaryzacji drzew ani dobrego planu nasadzeń. Urzędnicy nie uczestniczą w szkoleniach, nie spotkacie ich na konferencjach poświęconych ochronie drzew. Podobno czytają literaturę fachową. Dla większości decydentów drzewo powinno róść w lesie by nie zajmować miejsca pod hale fabryczne, markety, drogi, parkingi.
W latach 60. całą klasą sadziliśmy las na Pastewniku. Bardzo się cieszyłam, że kiedy będę stara przyjadę i pokażę dzieciom, że ten wysoki las sadziłam. Teraz idzie tamtędy A4… Myślę, że każdy z posiadających wille mógłby sadzić w ogrodzie porządne drzewa, a nie tuje. To też by dodało świeżego powietrza.
Kilka lat temu zrodził się pomysł sadzenia drzew w miastach. Przeprowadzono akcję sadzenia drzew na pamiątkę urodzin dziecka. Powstały “Aleje dzieci narodzonych” w miejscach wyznaczonych przez urzędników. Drzewa fundowali rodzice oraz dziadkowie i oni je sadzili, dbali, podlewali i przyprowadzali dzieci. Każde takie drzewo otrzymywało imię dziecka narodzonego a rodzice certyfikat i tabliczkę do umieszczenia pod drzewem. W mieście posadzenie drzewa wymaga setek zgód i pozwoleń zarządców i administratorów.
Dziś sadzenie drzew w miastach zarezerwowano dla prezydentów, burmistrzów, bo to takie medialne. Szkoda że to właśnie ich decyzjami zapadają wyroki śmierci dla tysięcy drzew często w jednym roku.
Sadźmy drzewa miododajne!
Oczyścimy powietrze i pomożemy owadom, ptakom i innym zwierzętom.
Jesień to dobra pora na sadzenie – sadźmy lipy, akacje, klony, jawory, kasztanowce i wierzby.
no nareszcie KTOS pomyslal o tak prostej metodzie aby ratowac swiat
https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-ochronie-drzew-przy-realizacji-inwestycji-w-miastach.html
Urzędnicy bardziej dbają o inwestorów niż o przyrodę
http://www.polskieradio.pl/42/259/Artykul/1395963,NIK-drzewa-znikaja-z-miast-Powod-Urzednicy-wydaja-pozwolenia-na-ich-scinanie
Wystąpienia pokontrolne – Powiat Krakowski
Obecnie kwestii istniejących zadrzewień w ogóle nie rozważa się podczas planowania przestrzennego.
https://www.nik.gov.pl/plik/id,8032,vp,10053.pdf
VI zwyczajna sesja Rady Miejskiej w Skawinie 29 kwietnia 2015 r.
Co czeka las w hucie. Wystąpienie właścicieli “inwestor buduje w lesie”
https://youtu.be/2AjfoZBt9fc?t=7h28m11s
Samosiejki które posiały się w rzędach, nic nie znaczące jak mówił były Vice burmistrz ten z zalegającym urlopem i sześciokrotną odprawą.