Mieszkańcy Skawiny dostali mandaty za spacery i wycieczki
Trzech mężczyzn urządziło sobie całodniowy spacer trasą rekreacyjną. Inna z kolei 5-osobowa grupa wybrała się samochodem nad jezioro. Na każdą z tych osób sanepid nałożył karę pieniężną po 5 tysięcy złotych. 6 kwietnia 2020 r. policyjny patrol na trasie rekreacyjnej w okolicy Jeziora Mucharskiego w Zagórzu trafił na 5-osobową grupę spacerowiczów. Były to dwie kobiety i trzech mężczyzn w wieku 20 lat ze Skawiny. Okazało się, że przybyli w to miejsce samochodem przemierzając blisko 40 kilometrów.
Kolejny przypadek nieodpowiedzialnego zachowania innej grupy ludzi ze Skawiny policjanci ujawnili dwa dni wcześniej. Byli to trzej mężczyźni w wieku 20, 21 i 25-lat, którzy z kolei urządzili sobie 13-kilometrowy spacer do miejscowości Leńcze.
W obu tych przypadkach młodzi ludzie naruszyli zarówno zakaz przemieszczania się, jak i nakaz określonego sposobu przemieszczania (szli pieszo w grupach bez zachowania wymaganej 2-metrowej odległości od siebie).
Policjanci takie zachowania uznali za rażące zlekceważenie obowiązujących zakazów, dlatego sprawy skierowali zgodnie z miejscem zamieszkania osób, do krakowskiego sanepidu, który nałożył na każdego z wycieczkowiczów karę pieniężną w kwocie 5 tysięcy złotych. Przypominamy, że w przypadku podobnych naruszeń sanepid może nałożyć karę administracyjną nawet do 30 tysięcy złotych.
W innych mniej rażących przypadkach łamania zakazu policja nakłada mandaty karne do 500 złotych, a przy zbiegu wykroczeń nawet do 1 000 złotych, w innych też przypadkach może skierować sprawę do sądu, gdzie wówczas maksymalna kara grzywny może wynieść nawet do 5 000 złotych. W przypadku naruszeń są stosowane również pouczenia. Należy jednak nie nadużywać wyjątków od zakazu przemieszczania się. Całodniowych wycieczek nie można uznać za niezbędną potrzebę życiową w obecnej sytuacji. O ile zasadne jest wyjście z domu na chwilę, żeby się przewietrzyć, zażyć słońca i ruchu, to już kilkugodzinne wycieczki, z daleka od domu są nadużyciem.
Przypominamy! Pandemia to nie czas spotkań towarzyskich!
Źródło: Policja
Do SŁAWEK: Dla nich liczy się łup, wlepiony mandat, demonstracja swojej “władzy”, patrzenie na strach w oczach rowerzysty czy też matki z dzieckiem. A ci co stoją w klatkach tej władzy się nie boją, na mandat nie mają, co najwyżej szyderą potraktują Panów. I o to w tym wszystkim chodzi. W stanie wojennym było podobnie.
A w mieście stoją po klatkach w mniejszych i większych grupach i policja ani straż miejska im nie straszna. Bo ponoć nie mogą sami otwierać drzwi do klatek.
Art. 52. 31 i 228 Konstytucji. Brawo pisiory.